sobota, 20 października 2012

Stary dzban

Pewna legenda hinduska opowiada o człowieku, który każdego dnia nosił wodę do swojej wioski, w dwóch ogromnych dzbanach przytroczonych do drewnianego nosidła na jego ramionach. 
Jeden z dzbanów był starszy od drugiego i był cały popękany. Za każdym razem, kiedy mężczyzna wracał ścieżką do domu, tracił połowę wody. 
Młodszy dzban był zawsze bardzo dumny ze swojej pracy i z tego, że nigdy nie uronił ani kropli z powierzonej mu wody. 
Drugi dzban zaś się śmiertelnie wstydził, że wyciekała z niego woda i był w stanie swoje zadanie wypełnić tylko w połowie, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że pęknięcia były wynikiem wielu lat wytężonej pracy. 
Stary dzban był tak zawstydzony swoją starością, że pewnego dnia, gdy mężczyzna napełniał go wodą ze studni, postanowił przemówić: 
- Chciałbym cię bardzo przeprosić. Jestem już bardzo stary i nie mogę utrzymać wszystkiej wody, którą mnie napełniasz.
Człowiek uśmiechnął się tylko i łagodnie rzekł: 
- Kiedy będziemy wracać do domu, przyjrzyj się bacznie ścieżce, którą od wielu już lat chodzimy od studni do domu.
Dzban uczynił tak, jak kazał mu jego chlebodawca i zauważył wiele kwiatów i warzyw rosnących wzdłuż drogi z jednej tylko strony.
- Czy widzisz, o ile piękniejsza jest roślinność po twojej stronie ścieżki? - spytał mężczyzna. - Wiedziałem, że masz pęknięcia, ale postanowiłem je wykorzystać. Posiałem więc nasiona, a ty każdego dnia podlewałeś je po trochu. Ściąłem już dziesiątki róż, które zdobiły mój dom, a moja żona i moje dzieci mogły jeść sałatę, kapustę i cebulę, które urosły dzięki twojej pracy. Gdybyś nie był taki jaki jesteś, nigdy nie miałbym tego, co mam. W pewnym sensie wszyscy się starzejemy i z wiekiem nabywamy cech, które zawsze można przecież obrócić na naszą korzyść.

piątek, 19 października 2012

Obłudnicy w Kościele!

- Mam problem, proszę księdza. Mam naprawdę problem, ponieważ widzę, że w Kościele jest zbyt wielu ludzi obłudnych - powiedział do mnie znajomy student.

Odpowiedziałem:

- Masz rację, są tacy. Zawsze tacy byli i zawsze będą. Czy widziałeś kiedyś podrobiony banknot?

- Nie, ale słyszałem o czymś takim.

- Czy widziałeś kiedyś podrobiony nikiel?

- Nie. Nikiel nie jest wart podrabiania.

- Słusznie. Powiedziałeś, że w Kościele są tacy, co "modlą się pod figurą, a diabła mają pod skórą". A czy widziałeś fałszywego grzesznika, fałszywego pijaka albo podrobioną rzecz, która jest właściwie bezwartościową?

- Nie.

- Powodem podrabiania chrześcijaństwa jest to, że prawdziwy chrześcijanin jest wart podrabiania. Fakt, że w Kościele znajdują się obłudnicy, wskazuje na to, że usiłują zgodnie z wymogami świata imitować to, co jest bardzo dobre. Mówiąc, że w Kościele znajduje się wielu obłudników, wygłaszasz pod jego adresem wspaniały komplement. Zauważyłeś obłudników w związku studentów, na uniwersytecie, w klubie?

- Oczywiście, że tak - odpowiedział.

- Dlaczego więc nie rezygnujesz ze studiów? Odchodzisz z Kościoła z powodu obłudników, to zrezygnuj też z uniwersytetu. Gdzie twoja konsekwencja? Nie osądzaj na podstawie najgorszych. Patrz na najlepszych.

sobota, 6 października 2012

Jezu, przyszedł Jim.

Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła i po kilku minutach odchodził. Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy, tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku. Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad.
Proboszcz, trochę nieufny zapytał go kiedyś, po co tu przychodzi. Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły.
- Przychodzę pomodlić się - odpowiedział chłopak.
- Pomodlić się... Jak możesz modlić się tak szybko?
- Och... codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówię tylko: "Jezu, przyszedł Jim", potem odchodzę. To maleńka modlitwa, ale jestem pewien, że On słucha.
W kilka dni później, w wyniku wypadku przy pracy, chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami. Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi.
Jego przybycie zmieniło oddział.
Po kilku dniach, jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów z tego samego korytarza. Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku, a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego.
Przyszedł odwiedzić go również proboszcz i w towarzystwie pielęgniarki stanął przy łóżku chłopaka. 
- Powiedziano mi, że jesteś cały pokiereszowany, ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy. Jak to robisz?.
- To dzięki Komuś, Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe.
Pielęgniarka przerwała mu: 
- Tu nikt nie przychodzi w południe...
- O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi: "Jim, to Ja, Jezus"- i odchodzi.

Znalezione gdzieś na Facebooku.